Polski śmigłowiec przekroczył granicę z Białorusią? Warszawa zaprzecza
W czwartek białoruskie Ministerstwo Obrony Narodowej poinformowało, że przestrzeń powietrzną przy granicy przekroczył polski helikopter. Mińsk podjął decyzję o "zadysponowaniu samolotów". Polskie Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych stanowczo zaprzeczyło oskarżeniom.
Warto przypomnieć, że na początku września białoruskie władze oskarżyły Polskę o naruszenie swojej przestrzeni powietrznej przez polski śmigłowiec, a później próbowały zbagatelizować całą sytuację.
Według oficjalnych informacji podanych przez stronę białoruską, incydent miał miejsce o godzinie 15.02, kiedy to radar Sił Powietrznych i Wojsk Obrony Powietrznej wykrył zbliżający się polski helikopter w pobliżu granicy. Około 15.20 helikopter miał rzekomo wlecieć w przestrzeń powietrzną Białorusi na odległość pół kilometra od granicy. Godzinę później miało dojść do kolejnego naruszenia granicy, tym razem na głębokość trzystu metrów w głąb terytorium Białorusi, o czym poinformował tamtejszy resort obrony.
"Nie było naruszenia przestrzeni powietrznej z polskiej strony"
Polskie Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych odrzuciło białoruskie oskarżenia. – Nie doszło do naruszenia przestrzeni powietrznej z polskiej strony – zapewnił Jacek Goryszewski, rzecznik prasowy dowództwa. Jak wskazano w komunikacie, potwierdzają to zapisy kontroli lotu i stacji radarowych.
Strona polska podkreśliła, że czwartkowe doniesienia ze strony białoruskiej jest fałszywe. "Wojsko Polskie w przeciwieństwie do ciągłych prowokacyjnych działań Republiki Białorusi, niezmiennie szanuje i przestrzega wszelkich postanowień oraz regulacji co do nienaruszalności granic" – czytamy w oświadczeniu.
Jak zaznaczono w komunikacie, do informacji udostępnianych przez media białoruskiego reżimu trzeba jednak zawsze podchodzić z ostrożnością i rozwagą. "Wielokrotnie były elementem prowokacji i dezinformowały społeczeństwo" – podkreślono.